Zbudowałam wydawnictwo. Jestem jak trzmiel, który nie wiedział, że nie potrafi latać
W miesiąc zbudowałam wydawnictwo. Bo nikt mi nie powiedział, że się nie da.
Są takie zdania-wytrychy. Słyszymy je od dziecka. Są jak betonowe bloki, które system ustawia na naszej drodze do marzeń. Słyszysz je i ty.
„Tak się nie da”.
„To niemożliwe”.
„Musisz trzymać się zasad, jest pewien proces”.
„Trzeba grzecznie czekać w kolejce i prosić o szansę”.
I jest taka stara, piękna anegdota naukowa, która mówi, że trzmiel, z czysto aerodynamicznego punktu widzenia, nie ma prawa latać. Jego skrzydła są za małe, a tułów za gruby. Ale jest jeden, mały problem. Nikt nigdy nie powiedział o tym trzmielowi. Więc on po prostu, kurwa, lata.
Ja przez ostatni miesiąc byłam takim trzmielem. Na pełnej, cudownej, kreatywnej nieświadomce.
Krok 1: Pierdolę system, buduję własny.
Logika podpowiadała, że powinnam zrobić to, co wszyscy. Napisać książkę, a potem zacząć długi, upokarzający proces wysyłania jej do setek wydawnictw. I czekać. Pół roku, rok. Na maila, który prawdopodobnie i tak zacząłby się od słów „dziękujemy, ale nie”.
Ale ja nie mam na to czasu. Ani cierpliwości.
Więc postanowiłam olać system. I założyć własny.
Dlatego, z nieukrywaną dumą i lekkim drżeniem serca, przedstawiam Wam moje trzecie dziecko (zaraz po moim prawdziwym, ludzkim bombelku i imperium dekoracyjnym):
Wydawnictwo J.E.B.
Jego filozofia jest prosta: koniec czekania, koniec proszenia. Czas na działanie. Czas na to, żeby samemu, kurwa, tworzyć sobie szanse.
Krok 2: Wielkie rzeczy rzadko robi się w pojedynkę.
A skoro mamy już wydawnictwo, to czas pokazać Wam jego pierwszy produkt. I tu zaczyna się prawdziwa magia. Bo największym kłamstwem, jakie sprzedaje nam świat, jest mit o „samotnym geniuszu”. Prawda jest taka, że wielkie, rewolucyjne rzeczy, zawsze buduje się z innymi, równie popierdolonymi, genialnymi ludźmi.
Tę okładkę, ten absolutny majstersztyk, który jest wizualnym manifestem mojej książki, stworzyła dla mnie genialna Magda Raszewska jedna z najzdolniejszych graficzek, jakie znam. To jest jej wizja, jej talent. To jest cała dusza #zdziryzfejsa w jednym, cholernie mocnym obrazku.
I dlatego, z dumą ogłaszam, że Magda jest pierwszą osobą, która dostała z Wydawnictwa J.E.B. oficjalną, poważną, na papierze, ofertę strategicznej współpracy.
Mam cichą, ale potężną nadzieję, że ją przyjmie. Bo to oznacza, że już za kilka tygodni będziecie mogły zamawiać u nas nie tylko książki, które zmieniają świadomość. Będziecie mogły zamawiać WYPIERDAJĄCE Z BUTÓW OKŁADKI, które sprzedadzą Wasze historie, zanim ktokolwiek przeczyta pierwsze zdanie.
Tak, dobrze przeczytałyście. Zaczynam budować imperium. A to jest jego pierwszy sojusznik.
Krok 3: Namacalny dowód na to, że się da.
A oto owoc naszej pierwszej współpracy. Moje pierworodne literackie dziecko. Jestem z niego tak dumna, że aż mnie rozrywa. Jest tak realne, że już mogę je potrzymać w rękach. (Dobra, na razie doklejone w Photoshopie, ale czuję jego ciężar, przyrzekam!).
Więc tak. Mówili, że się nie da. Że to zajmie lata.
A ja w miesiąc zbudowałam początek własnego, pieprzonego świata. I nie zrobiłam tego sama.
…A ja w miesiąc zbudowałam początek własnego, pieprzonego świata. I nie zrobiłam tego sama.
I co najlepsze? Ten świat jest już na tyle realny, że możecie go odwiedzić.
TUTAJ możecie zobaczyć pełną, oficjalną kartę mojej książki.
A TUTAJ znajdziecie całą filozofię i arsenał mojego nowego wydawnictwa.
Tak, kurwa. To się dzieje naprawdę.
