Polska nie upadnie przez Putina. Upadnie przez nasze sknerstwo
Kupuj od znajomych. Bo lajkiem rachunków nie opłacisz
Dwadzieścia lat prowadzę firmę i dalej przecieram oczy. Nie rozwaliły nas kryzysy. Rozwala nas „wspieranie” w socialach i zakupy u obcych.
Kasia i obrazki
Kasia maluje obrazy. Płótna, farby, ramy – wszystko drożeje. Na Facebooku chór: „wow, cudowne, masz talent”. Dwa dni później ta sama koleżanka wrzuca paczuszkę z Temu. „Piękny obrazek, 29 zł, darmowa dostawa!”.
Kasia zostaje z serduszkiem. Tamta ze śmieciem na dykcie.
Ania i salon
Ania inwestuje w kursy, w farby, w ludzi. Płaci podatki, ZUS, czynsz. Na Insta: „złote ręce, mistrzyni”. A potem klientki biorą farbę z marketu za piętnaście złotych albo piwniczną usługę „po taniości”.
Ania dostaje lajka. Klientka – zniszczone włosy.
Basia i tort
Basia piecze od zera: jajka, masło, owoce. Zero proszków. Pod zdjęciem: „arcydzieło, sztos”. Na urodzinach tej samej osoby stoi karton z dyskontu. Krem z proszku, biszkopt-gąbka. Zdjęcie na insta – „wyszło spoko”.
Basia ma serduszko. Goście – chemię w kartonie.
Pensjonat w górach
Moja psiapsi prowadzi mały pensjonat. Rano kawa, jajecznica jak u mamy, czyste pokoje, żywy człowiek za progiem. Pod postami: „kiedyś przyjadę, marzenie”. W praktyce – booking w sieciówce, basen z chlorem i bufet z mrożonki, bo voucher.
Ona ma lajka. Klient – fotkę z insta-hoteliku. Pokoje u niej stoją puste.
Marek i sklep
Marek sprzedaje książki i dekoracje. Walczy o każdy grosz. Pod wpisem: „gratulacje, piękna strona”. A w koszykach klientów – Amazon, Allegro, paczka z Chin, bo „szybciej” i „za darmo”.
Marek zbiera gratulacje. Kurier przywozi pudełko z obcej hurtowni.
Ewa od grafiki
Ewa projektuje logotypy i strony. Zna rynek, robi to od lat. Na LinkedIn: „świetna robota, inspirujesz”. Zlecenia lecą na Fiverr, bo taniej. Po tygodniu telefon: „Ewa, poprawisz, bo tamten coś spieprzył?”.
Ewa słyszy komplement. Klient płaci podwójnie – najpierw za bubel, potem za ratunek.
AI – nowy gracz przy stole
Algorytmy już podgryzają tłumaczenia, proste teksty, grafiki stockowe. Za chwilę wypadnie z obiegu pół listy białych kołnierzyków. Szybciej, taniej, bez dyskusji.
Nasza rzeczywistość: bot napisze posta i złoży ulotkę. Jest też druga – ta, w której ktoś poda Ci kawę w pensjonacie, upiecze tort pachnący dzieciństwem, namaluje obraz z oddechem człowieka, spojrzy na Ciebie po farbowaniu i powie: „masz zajebiste włosy”. Tego algorytm nie odtworzy.
Co robić – bez mądrości na pocztówki
- Kup rękodzieło od ludzi, których znasz. Plastik z Temu zostaw botom.
- Śpij w pensjonacie znajomej. Sieciówki poradzą sobie bez Twojego vouchera.
- Jedz tort z masła i jajek. Proszek niech zostanie na magazynie.
- Idź do fryzjerki, która się uczy i płaci podatki. Piwniczne „okazje” kosztują dwa razy: włosy i nerwy.
- Daj zlecenie grafikowi stąd. Poprawki z taniej wieży Babel trwają wiecznie.
- Przestań negocjować o dziesięć złotych. Daj więcej, jeśli możesz – te pieniądze wracają.
Na koniec
Lajki nie płacą rachunków. Serduszka nie opłacają ZUS-u. Portfel – tak. Jeśli nie będziemy kupować u swoich, zostanie plastik, boty i puste komentarze pod cudzymi postami.
PS. Chcesz zobaczyć, jak wygląda produkt zrobiony tu, a nie w fabryce z plastiku? Sprawdź moją galerię.
