Ma pani tego świadomość? – scena z piekła chwilówek

Kiedy kredyt pachnie cyrografem

Za biurkiem siedzi starsza pani jakby żywcem wyjęta z kart powieści detektywistycznej.
Lat sześćdziesiąt sześć, szczupła jak szczypior i z burzą blond loczków, których nie powstydziłaby się wróżka z reklamy herbatek ziołowych.

Jolanta Bornet, doradca kredytowy i inwestycyjny – przedstawia się z elegancją kobiety,
która równie dobrze mogłaby właśnie kończyć ostatni rozdział skandynawskiego kryminału.

Eliza Rudnicka.

– U nas taka pożyczka z opcją ekspres – mówi Jola, stukając długimi, czerwonymi paznokciami w klawiaturę –
to kwota do maksymalnie sześćdziesięciu procent wartości nieruchomości, bez BIK-u, za to z pełną dokumentacją.
Potrzebny jest akt notarialny, wypis z księgi i cierpliwość.
My mamy zaprzyjaźnionego notariusza. Zrobi to pani u nas jeszcze dziś.

Eliza kiwa głową. Przełyka ślinę. W gardle ma coś pomiędzy klockiem lego a glutkiem, którym bawią się dzieci.

– Trzeba bardzo pilnować terminów – Jola pochyla się teatralnie, szepcze modulowanym tonem,
z manierą starej nauczycielki, która poprawia przecinki w horoskopach. –
Za każde opóźnienie są wysokie kary umowne, nie mówiąc o ustawowych odsetkach.

– A jeśli… coś mi się opóźni?

– Po trzech niespłaconych ratach – wzrusza ramionami – wypowiadamy umowę i przejmujemy nieruchomość.
Wszystko jest tam zapisane. – Jej palec wskazujący, uzbrojony w czerwony paznokieć, stuka w czarną teczkę. –
Ma pani tego świadomość?

Eliza ponownie kiwa głową. Ma. Jeszcze jak Ma.

Jeszcze Ci mało? No to masz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *