Kraby w kawiarni, dlaczego rozwój osobisty to ściema dla słabych
Ludzie jak kraby. Dlaczego zawsze ciągną cię w dół?
Podobno ludzie są jak kraby. Nie dlatego, że mają skorupę i szczypce. Dlatego, że gdy jeden próbuje wyjść, reszta ściąga go w dół.
Scenka z mojej powieści:
W kawiarni pachnie zieloną herbatą i świeżo malowaną ścianą, która udaje beton. Irena siedzi w rogu, tam, skąd można widzieć wszystkich. Filiżanka matchy paruje leniwie, łyżeczka porusza się tak wolno, jakby odmierzała czas do czyjejś kapitulacji.
– Wiesz, dlaczego ludzie są jak kraby? – pyta, nie patrząc na Elizę, tylko na smugę mleka wirującą w zielonej pianie.
– Bo mają szczypce i skorupę?
Irena podnosi wzrok. Ma ten rodzaj spojrzenia, w którym można się ogrzać… i poparzyć w tej samej sekundzie.
– Bo kiedy jeden próbuje wyjść z wiadra, reszta go wciąga. Nie z nienawiści. Z lęku, że ktoś zobaczy horyzont, a oni wciąż będą patrzeć w dno.
Odstawia filiżankę. Ciche stuknięcie porcelany brzmi jak kropka w zdaniu, którego Eliza jeszcze nie zrozumiała.
– Widzisz, kochana… większość ludzi nie chce, żebyś się wspięła wyżej. Nie chodzi o to, że ci źle życzą. Chodzi o to, że twój sukces przypomina im o ich porażkach.
Eliza wzdycha.
– Myślałam, że rozwój to odcięcie się od toksycznych ludzi.
Irena uśmiecha się, ale w tym uśmiechu nie ma ciepła.
– To narracja dla słabych – mówi twardo, cedząc każde słowo. – Silni budują wiadro, w którym inni chcą zostać. Wspinasz się na górę i stajesz się ich drabiną. Pozwalasz im chwytać cię za nogi, wierzyć, że dzięki tobie wyjdą. I wiesz, co jest najpiękniejsze? Oni cię za to pokochają.
– Ale przecież to znaczy, że ich oszukuję.
– Nie. To znaczy, że dajesz im sens. Większość nie chce naprawdę wyjść, bo poza wiadrem jest zimno, ciemno i nieznane. Ty dajesz im iluzję wspinaczki, a iluzja jest bezpieczniejsza niż wolność.
Kładzie dłoń na ręce Elizy. Jej paznokcie są idealne, chłodne w dotyku.
– Pomyśl. Bez ciebie wróciliby na dno. A ty możesz dać im poczucie, że są wyżej niż kiedykolwiek. To jest prawdziwe przywództwo.
Łyżeczka w filiżance porusza się dalej, jakby miała w planach kolejne ofiary…
I tu nie chodzi o kraby. Nie chodzi nawet o wiadro. Wmówią ci, że wszyscy jesteśmy w tej podróży razem. Tyle że jeden ma mapę, reszta tylko siedzi w wiadrze i macha.
