Kot Schrödingera na mastermindzie
Biznes kwantowy, czyli jak zrobić z fizyki bazar
Zanim wleziesz w kolejne „kwantowe pole obfitości”, mam dla ciebie krótką lekcję fizyki. Bez świeczek, bez dzwoneczków i bez udawania, że ktoś odkrył Amerykę w słoiku z brokatem. Bo jeśli nie wiesz, co to właściwie znaczy „kwantowy” – ale brzmi to jak magiczny bilet do sukcesu i już ci się palec omsknął na „kup teraz” – to pozwól, że rozłożę to słowo na części pierwsze. Bez litości.
W ostatnich latach „kwantowość” stała się złotym młotkiem, którym próbuje się wbić każdą śrubkę biznesu, duchowości i rozwoju osobistego. Kwantowa dieta, kwantowe pole sukcesu, kwantowy coaching. Brakuje tylko kwantowego bigosu na święta. Brzmi mądrze? Owszem. Ma sens? Żaden.
Na warsztatach i mastermindach usłyszysz całe frazy, które powinny dostać nagrodę za najbardziej bezczelne nadużycie nauki:
„Zestrojenie z polem obfitości” – tłumacząc na ludzki: nie mam strategii, więc dorzucę termin z fizyki.
„Twoja energia to waluta przyszłości” – nie mam produktu, ale może zapłacisz mi za mój vibe.
„Zmieniłam pole – zmieniłam życie” – rzuciłam etat i teraz sprzedaję kursy o tym, jak rzuciłam etat.
„Nie musisz wiedzieć jak – wystarczy, że czujesz” – czyli biznes bez wiedzy, budżetu i biznesplanu, ale za to z pięknym insta-story.
Wszystko to ubiera się w kwantowy płaszczyk, żeby zakryć banalną prawdę: za tymi hasłami nie stoi żadna wiedza, tylko marketingowa wydmuszka. „Kwantowy” to nie jest słowo-magic, które zmienia twoje życie. To wytrych, którym sprzedaje się złudzenia.
Spróbujmy więc odczarować ten cyrk, literka po literce:
K – Kopiuj z fizyki kwantowej wszystko, co brzmi mądrze i nikt nie zrozumie.
W – Wibruj, nawet jeśli nie wiesz, co to znaczy.
A – Afirmuj klientów, chociaż są to tylko koleżanki z Facebooka.
N – Nie sprawdzaj, co znaczy „kwantowy”. Po co psuć narrację.
T – Trenerka powiedziała, że „pole cię prowadzi”. I rzeczywiście prowadzi – do jej konta bankowego.
O – Obfitość? Tak, ale u niej. Ty właśnie kupiłaś PDF o manifestacji za ostatnią stówę.
W – Wypieraj rzeczywistość, bo lęk obniża wibracje.
Y – Yyyy… mniej więcej tyle ma do powiedzenia każda kołczerka, kiedy zapytasz o kota Schrödingera.
Tak właśnie wygląda kwantowy biznes. Nie ma w nim fizyki. Jest za to sporo iluzji, słowotwórczej ekwilibrystyki i wyciągania pieniędzy od tych, którzy naprawdę chcą wierzyć, że sukces można sobie wymedytować. Ale praw fizyki się nie oszuka. W kwantowym świecie guru jedno pozostaje pewne: energia pieniądza zawsze płynie w jedną stronę – do ich kieszeni.
