Kiedy kołcze płaczą, a Eurypides patrzy
Czasem maska sukcesu trzyma się tak mocno, że trzeba się rozsypać, żeby ją z siebie zdjąć.
Oto Kinga. Influencerka. Kołczka. Ikona własnej marki.
Siedzi w luksusowym kiblu z garścią tabletek w dłoni i cytatem z Eurypidesa na ustach.
—
– Chciałam się zabić, tylko zabrakło mi odwagi – powiedziała zduszonym głosem, wysuwając dłoń pełną tabletek. – Jak nie zrobię tego sama, zrobią to za mnie. Albo jakieś zbiry, albo sąd. W sumie… to bez różnicy. I tak jest po wszystkim.
Rozpłakała się. Jej ramiona drżały, jakby próbowały utrzymać się na krawędzi.
„Nosz kurwa, tylko nie to,” zaklęła w myślach Anna. To miał być zwykły Event. A jednak znowu stanęła oko w oko z depresją. Wiedziała, jak to się kończy bez szybkiej reakcji – może nie dziś, ale za kilka dni.
Podała jej chusteczkę. Nie miała pojęcia, co zrobić.
– Jesteś tu sama? – zapytała cicho.
– Dobrobyt przyciąga przyjaciół, przeciwności ich sprawdzają – rzuciła Kinga przez łzy – To Eurypides. Studiowałam filologię klasyczną. Nigdy nie myślałam, że przypomni mi się właśnie tutaj. W luksusowym kiblu.
Najpierw parsknęła śmiechem, potem znów zaczęła płakać. Po chwili się uspokoiła. Głośno wysmarkała nos w chusteczkę.
– Przepraszam, że byłam dla ciebie wredna rano. Udaję kogoś, kim nie jestem, tak długo, że już nie umiem przestać. Noszę maskę kobiety sukcesu. Zżyłam się z nią tak mocno, że nie zauważam, jak traktuje innych.
Zamilkła.
– Potrafię być sobą tylko wtedy, gdy się całkowicie rozsypię. Jak teraz. Stoję nad przepaścią. I nie ma już odwrotu. Sama się tu zapędziłam – słuchając tych wszystkich kołczów, doradców, guru od niczego. Uśmiechnęła się krzywo.
– Sama też kołczuję. Tłumaczę dziewczynom, jak osiągnąć sukces, jak żyć odważnie.
Tymczasem moja firma padła rok temu. Udaję przed światem, że wszystko gra. To kwestia dni. Albo chłopcy z miasta mnie dopadną, albo Skarbówka mnie zamknie. Jedno z dwojga. Dobrze, że nie mam dzieci.
Spojrzała w lustro. Zaczęła gorączkowo ścierać czarne smugi tuszu z policzków. Jakby chciała zetrzeć nie tylko makijaż. Ale też całą tę fasadę, którą przez lata tak skrupulatnie budowała.
