Jedno chodź, kochana i Eliza przepadła w cekinowym raju…

Wystarczy uchylić jedne drzwi…

…żeby nagle znaleźć się w innym świecie. Tam, gdzie wszystko pachnie luksusem, błyszczy, uwodzi – i jednocześnie podgryza od środka. Eliza miała wejść tylko na chwilę, popatrzeć. A trafiła w paszczę glamour.

Wejście do butiku

Eliza uchyla drzwi. Dzwoneczek nad głową dźwięczy jakby trochę za głośno. W środku pachnie nowością – nuty wanilii, francuski zapach z dyfuzora przy kasie. Na wieszakach błyszczą tkaniny: jedwab, satyna, cekiny. Przestrzeń jak z innego świata. Nie ma tu miejsca na fartuchy, mundurki ani resztki po życiu.

Robi krok w tył. Ma już na końcu języka: pomyliłam adres. I wtedy – głos.

Spotkanie z Krysią

– Elizka? To ty? No chodź, kochana, chodź! – Krysia wyskakuje zza stojaka z sukienkami jak hostessa z tortu.

Obejmuje ją jak starą znajomą, choć widzą się pierwszy raz. Perfekcyjny makijaż glam-mama, blond loki i paznokcie ostre jak szpony. Ma w sobie mieszankę uroku i drapieżności – podziw i strach w jednym.

– Jezu, jaka ty jesteś ładna! Serio! Czemu ty się tak chowasz, dziewczyno?

Eliza uśmiecha się niepewnie.

– Ja… nie wiem, czy to dla mnie. Tak tylko… zobaczyć. Iwonka mówiła, że może coś…

– Oj, nie pieprz – Krysia parska śmiechem. – Pokaż się cała. No rusz tyłeczek.

Cekinowa metamorfoza

Eliza robi krok. Krysia obchodzi ją dookoła jak rzeźbiarka oceniająca materiał.

– Figura świetna. Cycki – boskie. Dekolt i masz klientów w kieszeni. Włosy do roboty, ale naturalny skręt – skarb! A te oczy? Dziewczyno, jak cię ubiorę, jak trzeba, to twoje rolki będą repostować celebrytki.

Przesuwa dłonie po jej ramionach, jakby mierzyła ją krawiecką taśmą.

– Bo teraz wyglądasz, jakbyś się wstydziła, że żyjesz.

Eliza rumieni się, szuka słów, ale Krysia już ciągnie ją do luster.

Nowe życie na wyciągnięcie ręki

– Masz dzieci?
– Córkę, Kasię.
– Ile ma?
– Dziewiętnaście.
– No to koniec. Teraz ty. Koniec życia dla innych. Od dziś ubierasz się jak na premierę w teatrze, nie jak na wywiadówkę.

Krysia zaczyna przynosić sukienki. Narzuca jedną, drugą, szepcze: ta krzyczy – jestem pewna siebie, ta mówi – mam w dupie, co myślisz. Eliza daje się prowadzić.

A jak się skończyło?

Tak to się zaczyna: od chodź, koooooochana i obietnicy nowego życia w cekinach. A kończy… cóż, przeczytacie w mojej książce, jak się skończyła wizyta w butiku Krysi. (przyspojleruję – było drogo).

Jeszcze Ci mało? No to masz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *