Bankomat ze Sławą. Ujawniam cennik: Jak kupić sobie status ekspertki w 3 prostych krokach
Masz dość zapierdalania? Męczy cię ta cała nuda z budowaniem autorytetu krok po kroku? Chciałabyś być uznaną ekspertką, autorką bestsellerów i liderką branży, ale tak wiesz… najlepiej na wczoraj? Cudownie. Mam dla ciebie gotowy, sprawdzony biznesplan. Oto bankomat ze sławą. Wkładasz kartę, a w zamian dostajesz blichtr, tytuły i okładki. Proste jak jebanie.
Poniżej instrukcja obsługi tej złotej, błyszczącej maszyny do produkcji sukcesu.
KROK 1: WYPŁAĆ SOBIE NAGRODĘ
Zapomnij o bezsennych nocach, latach praktyki i realnych wynikach. To dla frajerów. Wpisz w Google „nagrody biznesowe dla kobiet”, „kobieta roku” albo inny, równie pompatyczny bullshit. Znajdziesz tam festiwal próżności, gdzie każda uczestniczka, która opłaci „pakiet marketingowy” za pięć, dziesięć czy piętnaście tysięcy, magicznie staje się Liderką Wszechświata. Ty płacisz, oni dają ci grawerowaną statuetkę i zdjęcie na ściankę. Od teraz możesz oficjalnie pisać w swoim BIO: „wielokrotnie nagradzana ekspertka”. Nikt nie musi wiedzieć, że nagrodę sama sobie kupiłaś.
KROK 2: WYPŁAĆ SOBIE WYWIAD
Patrzysz na te wszystkie kobiety sukcesu na okładkach Forbesa czy w popularnych podcastach i myślisz sobie: „wow, muszą być genialne”. I wiesz co? Czasem, kurwa, są. Ale równie często po prostu mają dobrego księgowego. Wejście na takie salony to usługa. Nazywa się to „projektem partnerskim”, „artykułem sponsorowanym” albo „współpracą komercyjną”. Zwykły, rzemieślniczy handel. Ty przelewasz kasę, a redaktor pisze laurkę na twój temat. Jesteś już nagradzana, a teraz jesteś też „uznana przez media”. Proste, prawda?
KROK 3 (NOWOŚĆ!): WYPŁAĆ SOBIE STATUS AUTORKI BESTSELLERA
Myślałaś, że rynek wydawniczy jest inny? Bardziej szlachetny? Gówno prawda. Ponieważ właśnie wchodzę na ten teren łowiecki ze swoimi Zdzirami, robię głęboki, podziemny rekonesans. I co odkrywam? Ten cyrk niczym się nie różni. W tym bankomacie też są odpowiednie przegródki. Można sobie kupić pozytywną recenzję u znanego blogera książkowego (mają cenniki, serio). Można sobie kupić blurb – czyli ten polecający cytat na okładce od znanego autora. Czasem to szczery podziw. A czasem po prostu usługa marketingowa, odpowiednio wyceniona.
Obiecuję ci jedno: dowiem się, co jeszcze można sobie kupić w tym teatrze i opiszę całą tę patologię w najdrobniejszych szczegółach. Na koniec dnia, kiedy spłynie z ciebie cały ten blichtr… i tak wiesz, że to iluzja. Ty i lustro. Na prawdziwy, niewypłacalny z bankomatu sukces, trzeba po prostu, po staremu, ZAPIERDALAĆ.
PS. A te mechanizmy sukcesu instant, to jeden z głównych tematów mojej książki #ZdziryzFejsa, którą, o ironio, wydaję sama, właśnie po to, żeby nie musieć wciskać swojej karty w ten bankomat. W końcu zapierdalałam na ten produkt prawie rok. Przekonacie się, że było warto.
